
O tym, jak złudne może być nasze przekonanie o prawidłowym ocenieniu warunków na drodze, przekonują się już pierwsi kierowcy.
Jesteśmy w połowie tegorocznej jesieni. Większość posiadaczy pojazdów zmieniła opony letnie na zimowe i używała już ''skrobaczek'' do szyb samochodowych. Z wymienionymi oponami zimowymi poczuliśmy się bezpiecznej na drodze. Nic bardziej mylnego - nawet najlepszej marki zimówki nie chronią nas przed poślizgiem, no z wyjątkiem tych z kolcami, używanymi czasami na skandynawskich drogach. Częstym błędem jakim sugerujemy się przy ocenianiu nawierzchni jest wskazanie termometru w samochodzie. Wskazuje on nam temperaturę zewnętrzną powietrza 2-3 stopnie, gdy nawierzchnia jezdni ma już 0 C, a nawet temperaturę minusową. Padająca mżawka czy mgła zamarza na jezdni i mamy już lodowisko. Świecąca się jezdnia powinna już nas zaalarmować, że temperatura jezdni nie jest taka jak wskazuje samochodowy termometr.
Przekonali się o tym kierowcy na trasie Kluczewo-Połczyn Zdrój. Kierowca Lanci wpadł w poślizg i dachował. Na szczęście o własnych siłach kierujący samochodem i pasażer zdołali opuścić pojazd. W czasie prowadzenia akcji przez strażaków, przy zabezpieczaniu zdarzenia z Lancią, kilkadziesiąt metrów dalej kierowca BMW nie zachował należytej ostrożności, wpadł w poślizg koziołkując ze skarpy na pobocze jezdni. Strażacy natychmiast podjęli działania ratownicze ewakuując z pojazdu osoby i udzielając im pierwszej pomocy. Na szczęście, w obu przypadkach uczestnicy tych niekontrolowanych poślizgów nie odnieśli poważnych obrażeń. Można by rzec, że uczestnicy tych poślizgów mieli dużo szczęścia, że z naprzeciwka nie było innego pojazdu na jezdni.
Adela 2014-11-22 23:22
Ale wywrotka - dobrze że nikt nie zginął